Refleksje IIb


 L i p i e c   2 0 1 6
   
Cisną się do głowy coraz to nowe układanki, trochę niezręcznie zrymowane za pomocą asonansów, lub rymów pełnych, a mające opisywać dawne migawki życiowe lub obecne niepokoje. Jeśli czytelnik  ma swoje , własne, to łatwo odczyta pokrętną treści tych układanek.
To taka rozmowa  z  samym sobą, skoro nie ma się jej z kimś bliskim. Wygląda na to, że autor szuka bliskiego sprzymierzeńca? 

M  o  r  d                              
Już nie napiszę
Za późno
Nie wskażę polarnej
Nie doznam pochwały
Czarno czarno czarniej
To mój świat cały

Innym gwiazdy się palą
Mnie gasną  błyszcząc blaskiem chłodu
Przeklętą dalą
Płyną
Nie zagłuszy dźwięk  akordu
Andante piano
Ni  chór ni oda
Okrutnego  mordu
Zadano
Gdy  pisania mogły być chwile
Gwiazdą na miedzy się chwalić
Uzyskać przywilej
Pętli więzi wiązania 

Swoich odeszły na milę
Skąpe słowa 
I grzeczności chwile
Kometą odpływają  w dal
Okrutna  pani
Mury  stawia  z cieni
Twardszych niż stal
Na drodze do przystani

 B    i    e    l
 Ta biel skryta doszczętnie
Skrzydeł bielika
Chmury wysokiej
Tak mi śpiewała pięknie
Kusiła dotykiem
Tańczącemu  oku
Pieszczot celem
Broniło  od spojrzeń
Nagości  zwierciadło
A to tak niewiele
Nie mogły dojrzeć
Do siebie pąki dłoni
Cienie się wkradły
I to był koniec

Była  Eurydyką
Cierniem cierpienia
Cieniem białym raził
Żagiel nad łodzią
Łopotał do nikąd
A ster nie przewodził
Bielą skaził
Marzenia
Obcy zatrutym ościeniem
Poraził spełnienie

Wypłowiałe cienie zaprzeszłe
Biele nagości skruszały
Zbłąkane w  umierającej pamięci
Odradzają się grzeszne
Kiedyś pragnienia  zuchwałe
Biele spożywać cielesne
Takiej rozkoszy nie doznają więcej
Umarły na trwałe

S p u ś c i z n a

Nie wiem wierzyć czy nie
Horacy i Homerzy
Zakopani w kurzach
Nie dało im się przeżyć
W pamięci ich  zanurza
Starzec póki nie zginie
Póki w półkach butwieje
Foliał  nie tknięty  gestem
Owidiusz powie jestem
Jeszcze choć martwy prawie
W umysłach już nie bawię

A ci co wyklinani
Znaczeni  Jahwy palcem
Paleni przeganiani
Uznani za zakalce
Pisali księgi wieków
Prawdy światu wróżebne
Czy wierzyć mam im nie wiem

A jak nasienie księga
Płodna na obszar globu
Do czasu dna dosięga
Złe wiatry jej nie zmogą
Z niej myśl się  ludzka łoni
Dłuta i pędzla twory
Na wszystkich świata stronach
Z tych ksiąg litery biorą
Materiał i natchnienie
Ta wciąż króluje księga
Choć ich autorów ciemne
Przez wieki zło dosięga

Trwa poprzez tysiąclecia
Lud i spisana księga
Ajschylos w kurzach tonie
Bez życia śpi Seneka
Ich świata bliski koniec
A księga wciąż urzeka
Wciąż żyzna jak dziewica
Jej twórcy jakby rzeka
Narybkiem wciąż zachwyca
Michelson i Einsztajny
Odkryją tajność światła
Bo naród wiedzo dajny
Kunsztu i rymów słowa
Wydał całe plejady
Nagród cała połowa
Na głowy wielkim spada
Z Ur wyszedł  protoplasta
Wiódł prorok zza piramid
Gdzie wzrośnie święte miasto
A tam pisana księga
Przez wieki ludzi karmi
Ku krańcom ziemi sięga

K   ł   o   p   o  t

Nie mam pomysłu
Jak zgłuszyć szeptanie
Co nie od dzisiaj
Za mną się ugania
Zdusić patynką na muchy
Syreną pożarniczą
No nie mam pomysłu
Zza ucha szept  wypłoszyć
Coraz się niesie głośniej
No nie znajduję rady
Jak kark  pani  ukręcić
Wśród śmieci szperam w koszu
Czasów pełnym odpadów
Bo coraz mocniej męczy
Szeptu tego nie znoszę

Może zgłuszyć  przybłędę
Kłębkiem  zwiniętej waty?
Jak  pozbyć się  jędzy
Ni znachor ani lekarz
Nie zna sposobu na to
Wypada czekać w mroku
Aż ujdzie promień z oka
I na wiązkę kwiatów

T  ę  s  k  n  o  t  a


Nie znajdę się  w Sewilli
Ni słuchał flamenco
Głosu dzwonów hiszpańskich
Nie zjadę do Sewilli
Choć mi za nią tęskno
I śmiech córek cygańskich
Mi smutku nie umili
Arena ach arena
Artysta toreador
W pogromcę się wciela
A byk na scenie pada
Sewilla niedostępna
 Nie spotkam tam  Cervanta
Marzenia swoje zamknę
Sewilla moja klęska


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz