L i p i e c 2 0 1 6
Cisną się do głowy coraz to nowe układanki, trochę niezręcznie zrymowane za pomocą asonansów, lub rymów pełnych, a mające opisywać dawne migawki życiowe lub obecne niepokoje. Jeśli czytelnik ma swoje , własne, to łatwo odczyta pokrętną treści tych układanek.
Cisną się do głowy coraz to nowe układanki, trochę niezręcznie zrymowane za pomocą asonansów, lub rymów pełnych, a mające opisywać dawne migawki życiowe lub obecne niepokoje. Jeśli czytelnik ma swoje , własne, to łatwo odczyta pokrętną treści tych układanek.
To taka rozmowa z samym sobą, skoro nie ma się jej z kimś bliskim. Wygląda na to, że autor szuka bliskiego sprzymierzeńca?
M
o r d
Już nie
napiszę
Za późno
Nie
wskażę polarnej
Nie
doznam pochwały
Czarno
czarno czarniej
To mój
świat cały
Innym
gwiazdy się palą
Mnie
gasną błyszcząc blaskiem chłodu
Przeklętą
dalą
Płyną
Nie
zagłuszy dźwięk akordu
Andante
piano
Ni chór ni oda
Okrutnego mordu
Zadano
Gdy pisania mogły być chwile
Gwiazdą
na miedzy się chwalić
Uzyskać
przywilej
Pętli
więzi wiązania
Swoich
odeszły na milę
Skąpe
słowa
I
grzeczności chwile
Kometą
odpływają w dal
Okrutna pani
Mury stawia
z cieni
Twardszych
niż stal
Na drodze
do przystani
B i
e l
Ta biel
skryta doszczętnie
Skrzydeł
bielika
Chmury
wysokiej
Tak mi
śpiewała pięknie
Kusiła
dotykiem
Tańczącemu oku
Pieszczot
celem
Broniło od spojrzeń
Nagości zwierciadło
A to tak
niewiele
Nie mogły
dojrzeć
Do siebie
pąki dłoni
Cienie
się wkradły
I to był
koniec
Była Eurydyką
Cierniem
cierpienia
Cieniem
białym raził
Żagiel nad
łodzią
Łopotał
do nikąd
A ster
nie przewodził
Bielą
skaził
Marzenia
Obcy
zatrutym ościeniem
Poraził
spełnienie
Wypłowiałe
cienie zaprzeszłe
Biele
nagości skruszały
Zbłąkane
w umierającej pamięci
Odradzają
się grzeszne
Kiedyś
pragnienia zuchwałe
Biele
spożywać cielesne
Takiej
rozkoszy nie doznają więcej
Umarły na
trwałe
S p u ś c i z n a
Nie wiem
wierzyć czy nie
Horacy i
Homerzy
Zakopani
w kurzach
Nie dało
im się przeżyć
W pamięci
ich zanurza
Starzec
póki nie zginie
Póki w
półkach butwieje
Foliał nie tknięty
gestem
Owidiusz
powie jestem
Jeszcze
choć martwy prawie
W
umysłach już nie bawię
A ci co
wyklinani
Znaczeni Jahwy palcem
Paleni
przeganiani
Uznani za
zakalce
Pisali
księgi wieków
Prawdy
światu wróżebne
Czy
wierzyć mam im nie wiem
A jak
nasienie księga
Płodna na
obszar globu
Do czasu
dna dosięga
Złe
wiatry jej nie zmogą
Z niej
myśl się ludzka łoni
Dłuta i
pędzla twory
Na
wszystkich świata stronach
Z tych
ksiąg litery biorą
Materiał
i natchnienie
Ta wciąż
króluje księga
Choć ich
autorów ciemne
Przez
wieki zło dosięga
Trwa
poprzez tysiąclecia
Lud i
spisana księga
Ajschylos
w kurzach tonie
Bez życia
śpi Seneka
Ich
świata bliski koniec
A księga
wciąż urzeka
Wciąż
żyzna jak dziewica
Jej
twórcy jakby rzeka
Narybkiem
wciąż zachwyca
Michelson
i Einsztajny
Odkryją
tajność światła
Bo naród
wiedzo dajny
Kunsztu i
rymów słowa
Wydał
całe plejady
Nagród
cała połowa
Na głowy
wielkim spada
Z Ur
wyszedł protoplasta
Wiódł
prorok zza piramid
Gdzie
wzrośnie święte miasto
A tam
pisana księga
Przez
wieki ludzi karmi
Ku
krańcom ziemi sięga
Nie mam
pomysłu
Jak
zgłuszyć szeptanie
Co nie od
dzisiaj
Za mną
się ugania
Zdusić
patynką na muchy
Syreną
pożarniczą
No nie
mam pomysłu
Zza ucha
szept wypłoszyć
Coraz się
niesie głośniej
No nie
znajduję rady
Jak
kark pani ukręcić
Wśród
śmieci szperam w koszu
Czasów
pełnym odpadów
Bo coraz
mocniej męczy
Szeptu
tego nie znoszę
Może
zgłuszyć przybłędę
Kłębkiem zwiniętej waty?
Jak pozbyć się
jędzy
Ni
znachor ani lekarz
Nie zna
sposobu na to
Wypada
czekać w mroku
Aż ujdzie
promień z oka
I na
wiązkę kwiatów
T ę s
k n o t a
Nie
znajdę się w Sewilli
Ni
słuchał flamenco
Głosu
dzwonów hiszpańskich
Nie zjadę
do Sewilli
Choć mi
za nią tęskno
I śmiech
córek cygańskich
Mi smutku
nie umili
Arena ach
arena
Artysta
toreador
W
pogromcę się wciela
A byk na
scenie pada
Sewilla
niedostępna
Nie spotkam tam Cervanta
Marzenia
swoje zamknę
Sewilla
moja klęska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz